W marynarskim stylu
Historia tego wpisu zaczyna się w Outlecie Tkanin. Wybrałam się tam w zeszłą sobotę razem z Helą. Oczywiście miałam nic nie kupować ;) Ale ani ja, ani Hela nie mogłyśmy się oprzeć temu wspaniałemu miejscu. Hela zaczęła wybierać tkaniny, które się jej podobają. Pierwszy wybór padł na czerwoną cienką lekko gniecioną/kreszowaną tkaninę. Powiedziała, że chce z niego mieć spódniczkę. Pomyślałam, czemu nie, uszyjemy fają gładką spódniczkę, która na pewno przyda się we wzorzystej szafie Heli. Oprócz tej czerwonej tkaniny moja córka wybrała sobie jeszcze dwa inne materiały – jeden straszny (dla mnie) – błyszczącą siateczkę w różowe kwiaty z brokatem i bardzo ładną kremową bawełnę przetykaną złotą nitką (musi się błyszczeć!). Hela chciała oczywiście mieć nową spódniczkę natychmiast, obiecałam jej że będzie gotowa następnego dnia. Więc wieczorem zasiadłam do maszyny. Spódniczka to moment, szyłam bez żadnego wykroju.
Gdy już ją skończyłam uznałam, że fajnie by się prezentowała z bluzką w biało granatowe pasy. Miałam w szafie taką dzianinę, kupioną kiedyś w Krysbea, z przeznaczeniem na sukienkę dla Helci. Więc po sukience uszyłam bluzkę z raglanowym rękawem, z tego samego wykroju co tę. Nawet paski w miarę mi się zeszły :)
Do spódniczki zamierzam jeszcze uszyć tiulową halkę, żeby trochę ją usztywnić. Na Święta taka spódnica będzie w sam raz!
Tak się rozpędziłam z szyciem, że przy okazji sprawiłam Heli jeszcze legginsy i sukienkę. legginsy jak legginsy, ale sukienkę w kwiaty pokażę Wam już niebawem!
1 komentarz
Super zdolna Mamo !! Dziewczynki wiedzą co ładne :-)
Ja uwielbiam czerwien do pasków marynarskich, udane połączenie